Policja wolała nie widzieć!- historia małżeństwa, których zawiodła policja w sprawie kradzieży pieniędzy.
Policja wolała nie widzieć!
Joanna i Adam Kuzynowie z Warszawy wzięli ślub 27 czerwca 2017 roku. Żeby go wyprawić, wzięli kredyt na kwotę 20 tysięcy złotych. Ale od zaproszonych gości dostali 26 500 złotych.
– Ucieszyliśmy się, bo to oznaczało, że spłacimy dług i jeszcze nam zostanie- wspominają.
Następnego dnia po poprawinach mieli pojechać do banku, żeby spłacić pożyczkę. Na czas zabawy pieniądze włożyli do dwóch kopert i zostawili w torebce. Nierozważnie.
Nad ranem okazało się, że pieniądze w nieznanych okolicznościach zniknęły. Z torebki wystawała jedna, pusta koperta. Załamani Kuzynowie zawinęli ją w folię, żeby nie zatrzeć odcisków palców, zrobili kopię fragmentu zapisu monitoringu i popędzili na policję.
– Uznaliśmy, że policjanci zdejmą odciski z koperty i ruszą w te pędy zabezpieczyć cały zapis monotoringu, który ulega skasowaniu po czternastu dniach.
Ale mundurowym się nie spieszyło. Pustą kopertę wysłali do laboratorium kryminalistycznego. Kompletne nagranie z monitoringu przepadło bezpowrotnie, został tylko ten fragment zgrany przez Kuzynów.
– Wiele miesięcy później, w październiku, powiedziano nam na komisariacie, że skasowano zawartość nagrania bez oglądania go, bo rzekomo było zawirusowane- wspominają małżonkowie. Przesłuchiwać świadków zaczęto dopiero po dwóch miesiącach od kradzieży. Zrozumieli, że muszą wyręczyć policję. Na szczęście zrobili kopię nagrania, które przepadło na komisariacie. Oglądając je, natknęli się na sceny, jak ktoś kradnie z sali weselnej jedzenie i wódkę. Później zobaczyli kobietę, która trzyma w ręku kopertę. Taką jak te, z których zginęły pieniądze.
W tym samym czasie z laboratorium kryminalistycznego przyszła odpowiedź- udało się uzyskać odciski palców złodzieja na kopercie. Ich układ odpowiadał sposobowi, w jaki trzymała kopertę kobieta zarejestrowana przez monitoring.
W podejrzanej kobiecie Kuzynowie rozpoznali piosenkarkę, która śpiewała na ich przyjęciu weselnym. Gdy jednak porozmawiali z nią, stanowczo zaprzeczała, jakoby miała ukraść pieniądze.
– Postanowiliśmy powiadomić policję- mówi Joanna Kuzyniak. Ale było to niewykonalne, bo funkcjonariusz policji prowadzący sprawę po prostu nie odbierał telefonu komórkowego. Natomiast kilka dni później umorzono sprawę. Z powodu niewykrycia sprawcy!- odpowiada zdenerwowany Adam Kuzyniak.
Oburzeni małżonkowie skierowali zażalenie do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Warszawie. Usłyszeli, że wszystkie czynności służbowe wykonano prawidłowo, a ludzi, których Kuzynowie wskazali na nagraniu monitoringu, nie sposób było zidentyfikować. Złożyli skargę w prokuraturze. Nadeszła odpowiedź: nie ma podstaw do wznowienia śledztwa. Po sprawiedliwość poszli więc do sądu. I znaleźli ją.
Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Warszawie nakazał prokuraturze wznowić śledztwo. W decyzji sędziego znalazło się zalecenie, żeby prokuratorzy pobrali odciski palców od osób wskazanych przez państwa Kuzynów. Ponadto szczegółowo wyliczono również liczne zaniedbania policji.