Krowa rasy „Limousine” postanowiła spłatać nie złego figla swemu właścicielowi, jak i rzeźni. Zamiast niechybnej śmierci, wybrała wolność i od ponad trzech tygodni żyje samotnie na wyspach na Jeziorze Nyskim. Mimo, że krowy to z natury zwierzęta stadne, ta fantastycznie radzi sobie sama. Rasę tą cechuje ogromna wytrzymałość, dzięki czemu nawet zima poza oborą, jest jej nie straszna. Szukają jej dosłownie wszyscy – od straży pożarnej i właściciela, po myśliwych. Starosta zaoferował nawet nagrodę pieniężną za odnalezienie uciekinierki. Póki co bez efektu.
To miała być prosta transakcja
Koniec stycznia, zimowa aura – to właśnie wtedy Pan Łukasz z Bukowa postanowił sprzedaż kilka krów ze swojego pokaźnego stada. Miała to być szybka akcja – przyjazd po odbiór, załadunek zwierząt na przyczepę i finalizacja transakcji. Coś, co z pozoru wydaje się bardzo proste, okazało się być nie lada zaskoczeniem.
Jak relacjonował pan Łukasz – właściciel stada, uczulał pracowników skupu na niesforny charakter jednej z krów. Zaproponował im nawet skorzystanie z środków uspokajających, jednak postanowili zdać się na własne doświadczenie. Pierwsze trzy udało się wprowadzić do pojazdu bez większych problemów. Czwarta, gdy tylko opuściła mury obory, zaczęła się szarpać, wyrwała się i finalnie uciekła, widowiskowo taranując ogrodzenie. Biegła przez pole i las, wprost do jeziora. To wydarzenie opisane zostało w Nowej Trybunie Opolskiej.
Pogoń za uciekinierką
Wszyscy zgromadzeni przy załadunku pobiegli za niesforną krasulą. Niestety zwierzę w dość agresywny sposób obeszło się z jednym z pracowników rolnika, gdy podjął on próbę jej okiełznania. Dalej już widać tylko było krowę wbiegającą do jeziora i płynącą na jedną z wysp Jeziora Nyskiego. To zachowanie przeważyło szalę pościgu – przerwano go, gdyż wydawał się już być bezcelowy. Krowa była tak bardzo wystraszona i zdenerwowana, że nikomu nie pozwala się zbliżyć na więcej niż kilkadziesiąt metrów. Każda próba podejścia kończyła się jej dalszą ucieczką. Rolnik zatroskany losem zwierzęcia podrzucał mu tylko jedzenie, przed którym oporów nie mało. Planowano także powtórzenie akcji złapania krasuli.
Ktokolwiek widział samotną krowę
Dopiero na początku lutego pojawiła się informacja o napotkaniu krowy przez jednego z pracowników żwirowni. Natychmiast zawiadomił on służby porządkowe.
Jak wypowiadał się Paweł Gotkowski ze straży pożarnej w Nysie, informacja jaka wpłynęła mówiła o samotnej krowie lub byku na jednej z wysp Jeziora Nyskiego. Zadaniem straży było określenie stanu zwierzaka i udzielenie ewentualnej pomocy.
Straż pożarna dostała się na wyspę za pomocą łodzi motorowej.
Tutaj krowa znów wykazała się dużą nieufnością do ludzi. Gdy tylko zobaczyła strażaków, rzuciła się do ucieczki, wskakując do wody i płynąc na sąsiednią wyspę. I tyle krowę widziano…
Oczywiście w całą akcję poszukiwawczą zaangażowani byli (i nadal są) weterynarze. Największy problem pojawia się z doborem sposobu schwytania zwierzęcia. Gdyby udało się do niej podejść na odległość nie większą niż dwadzieścia pięć do dwudziestu metrów, weterynarz mógłby skorzystać ze strzelby Palmera. Służy ona do otumaniania zwierząt. Wtedy udałoby się ją schwytać. Jest jeszcze jeden pomysł, mający zachęcić krasulę do wyjścia – podstawienie na wyspę innej krowy ze stada.
Akcja poszukiwawcza trwa
Zanim zaalarmowani strażacy podjęli próbę sprawdzenia stanu krowy, było wiadomo gdzie jest i że ma co jeść. Właściciel ciągle dowoził jej jedzenie. To akcji zupełnie nie wiadomo co się z nią stało i gdzie przebywa.
Jeden z weterynarzy zajmujących się tą sprawą – Jacek Opara – powiedział, że znalezienie jej w tym momencie raczej graniczy z cudem. Musiała schować się w takim miejscu, które będzie ciężkie do namierzenia. Drugim problemem jest bardzo duży obszar do przeszukania. To sprawia, że w akcję trzeba by włączyć bardzo dużą liczbę osób.
Ochotnicza straż pożarna jednak nie daje za wygraną. Poszukiwania trwały nawet nocą. Pomagają drony należące do przeróżnych ekip telewizyjnych. Zachęca nawet starosta, oferując aż pięćset złotych dla znalazcy uciekinierki.
Popularność krasuli w kraju ciągle rośnie. Do Pana Łukasza z pomocą zgłaszają się przeróżne fundacje, a także schroniska i całkiem prywatne osoby. Drugi z weterynarzy – Błażej Jaroszyński – powiedział także, że historia krowy uciekinierki tak bardzo urzekła wielu ludzi, że są gotowi zapłacić za nią nie małe pieniądze, aby, jak twierdzą, kolejny raz uchronić ją przed rzeźnią.
Krowy to bardzo inteligentne zwierzęta! Mają emocje i uczucia. Miałam wątpliwą przyjemność widzieć te zwierzęta jak stoją w kolejce na rzeź… I dorosłe osobniki i też małe cielaczki, którym stojąc w kolejce do rzeźnika spływały po policzkach łzy. To było dla mnie straszne doświadczenie i skłoniło do jedzenia drobiowego mięsa i ryb…
Muszę przyznać, że jest to ciekawy artykuł. Krasula woli żyć na wolności, uciekła i teraz może sobie hasać do woli…
Hehehe, bardzo sprytna krowa. Dopinguję jej i mam nadzieję, że nie da się złapać. Najwidoczniej dobrze sobie radzi poza gospodarstwem, więc raczej głód i zimno jej nie straszne. A za niedługo wiosna, to już w ogóle zwiększą się jej szanse na przeżycie.