Mimo, że Tomasz Gollob od kilku tygodni przebywa w chińskim szpitalu, lecząc się akupunkturą i innymi metodami medycyny chińskiej efektów nie widać. Jednak sportowiec dzięki wsparciu kibiców, rodziny i przyjaciół nie poddaje się i przedłuża swój pobyt w klinice w Naning.
Jak wielu z nas pamięta, w zeszłym roku w kwietniu groźnemu wypadkowi uległ znany żużlowiec Tomasz Gollob. Przez uraz kręgosłupa sportowiec od klatki piersiowej do stóp nie ma czucia. Musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Niestety Tomek odczuwa straszny ból, co uprzykrza mu życie, ale jako, że jest silnym mężczyzną, nie poddaje się.
Gollob zdecydował się ponad miesiąc temu wyruszyć do Chin, aby spróbować leczenia akupunkturą i innymi medycznymi tradycjami chińskimi. Niestety mimo upływającego czasu, nie widać żadnych efektów, ale Tomek nie daje za wygraną. Jego determinacją do walki i nadzieją na poprawę, są inne osoby, które poruszają się na wózku inwalidzkim. Wierzy on bowiem, że jeśli zaczną pojawiać się efekty, jeśli jemu uda się pokonać przeciwności losu, to da on promyk nadziei osobom, które są w podobnej sytuacji, co on. W wywiadzie powiedział, że zdaję sobie sprawę, iż leczenie akupunkturą to długa droga, jednak jego optymizm góruje nad wszystkim.
Mimo, że sportowiec walczy z ogromnym bólem i bez większych efektów, zdecydował się przedłużyć swój pobyt w Chinach licząc na sukces nowoczesnego leczenia. Nadal jest bardzo aktywny i mimo cierpień jego stan psychiczny oceniany jest na bardzo dobry. Udziela wywiadów, jest w stałym kontakcie z lekarzami w Polsce i cały czas bacznie śledzi tematy związane np. z przygotowaniami jego kolegów do rozgrywek. Nadal nie może uwierzyć, że jego wierni kibice zebrali dla niego znaczną ilość pieniędzy. Dotychczas jedynym sukcesem, jakie przyniosło leczenie Tomka to jedno poruszenie prawej kończyny. Niby nic, ale po takim wypadku to już jest światełko w tunelu. Gollob zdaje sobie sprawę, że w jego sytuacji pozytywne nastawienie i wparcie bliskich, kibiców i innych życzliwych mu ludzi to największy motywator by się nie poddać i czekać na kolejne efekty. Adam Zaborowski – lekarz, który opiekował się sportowcem w Polsce wyjaśniał, że leczenie akupunkturą jest długotrwałe i z początku faktycznie nie przynosi żadnych efektów, a wręcz można pomyśleć, że wyczerpuje organizm. Prawda jest jednak taka, że działa to w sposób „ dwa do przodu, jeden do tyłu, dwa do przodu, jeden do tyłu”. W taki sposób był leczony inny żużlowiec Krzysztof Cegielski, który po długiej walce odzyskał czucie w nogach. Mamy nadzieję i trzymamy kciuki, aby Tomkowi też się to udało.