Kamil Stoch – człowiek, który dorastał w cieniu wielkiego mistrza, który był jego sportowym idolem. Poznaj historię człowieka spełnionego który osiągnął przaktycznie wszystko w swojej dyscyplinie sportu. Od bycia przedskoczkiem podczas zawodów PŚ do trzech złotych medali olimpijskich. Sportowiec wielkości takich gwiazd jak Irena Szewińska czy Robert Korzeniowski.
Kiedy w marcu 2011 roku Adam Małysz kończył swoją sportową karierę, a zarazem dekadę sukcesów i zwycięstw w skokach narciarskich, wielu się wtedy zastanawiało czy będzie kontynuacja, czy będzie następca, który chociaż zbliży się do sukcesów Wielkiego „Orła z Wisły”. Wielu wieściło koniec skoków narciarskich w Polsce twierdząc, że taki człowiek, talent i sportowiec w naszym kraju trafia się raz na sto lat. Czas pokazał, że w cieniu Adama, jakby pod swoistym parasolem ochronnym rozwijał się talent Kamila Stocha. Dziś wielu się sprzecza kto jest większy, Adam czy Kamil. Chłopak z Zębu zdobył to co Małysz i jeszcze udało mu się osiągnąć to, czego jego poprzednik nie dokonał. Jak rozwijał się talent Stocha? Cofnijmy się w czasie i przeżyjmy jeszcze raz początki, sukcesy i zwycięstwa.
Kamil Stoch urodził się 25 maja 1987 roku w Zakopanem. Jako człowiek z gór we krwi miał jazdę na nartach, na których jeździ od trzeciego roku życia. W wieku czterech lat Kamil budował skocznie z kolegami i na nich skakał. To zapoczątkowało jego pasję do tej dyscypliny sportu. Jako sześciolatek był świadkiem konkursu w Zakopanem podczas Zimowej Uniwersjady. W niedługim czasie od tego wydarzenia dostał od wujka swoje pierwsze narty skokowe. W 1995 roku został zawodnikiem klubu LKS Ząb, gdzie trenował Kombinację Norweską. Już wtedy ujawnił się jego talent. Zajmował miejsca na podium w konkurach ligi szkolnej. W wieku dziesięciu lat wygrał Mistrzostwa Makroregionu rozgrywane na Maleńkiej Krokwi w Zakopanem. To był pierwszy sukces Kamila jako juniora. Za nim przyszły kolejne lepsze i gorsze lokaty w zawodach w kraju i zagranicą. 21 marca 1999 roku był przedskoczkiem w zawodach Kombinacji Norweskiej na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. W jednym ze swoich skoków osiągnął 128 metrów. Co dla dwunastoletniego skoczka było osiągnięciem, tym bardziej, że skocznia miała wtedy punkt konstrukcyjny umiejscowiony na 116 metrze, a 130 metrów było jej rozmiarem. Skok ten spowodował, że zawodnik z Zębu został zauważony również przez TVP. Kamil udzielił wtedy wywiadu, w którym wypowiedział się na temat swoich marzeń o wygranych olimpijskich. Dziś już wiemy, że marzenia chłopca, który w tamtym czasie miał 138 cm wzrostu i 28 kg wagi ziściły się i to aż trzykrotnie. W lipcu tego samego roku został mistrzem świata młodzików. Rok później zdobył brązowy medal mistrzostw świata do lat czternastu. Jego kariera rozwijała się powoli.
W 2005 roku zajął siódme miejsce podczas Mistrzostw Polski na Wielkiej Krokwi, a na Średniej był piąty. W lecie tego samego roku występował w konkurach Letniej Grand Prix. Został sklasyfikowany na jedenastej pozycji w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 166 punktów. Był to najlepszy wynik Reprezentanta Polski. W listopadzie pojawił się po raz pierwszy w konkursie Pucharu Świata. W jednoseryjnych zawodach inaugurujących cykl zajął 26 miejsce po skoku na 120,5 metra. Dobre występy w Pucharze Świata, drugie miejsce w Świątecznym Konkursie Skoków (22,3 punktu za Adamem Małyszem) spowodowały, że pojechał na 54 Turniej Czterech Skoczni, gdzie zajął 34 pozycję oraz na Mistrzostwa Świata w Lotach, gdzie w treningach spisywał się bardzo dobrze skacząc w okolicach 190 metra. W konkursach jednak zjadła go trema i wypadł znacznie słabiej. Na pierwszych w swojej karierze Igrzyskach Olimpijskich w Turynie zajął 16 miejsce na skoczni normalnej, 26 miejsce na dużej i piąte w konkursie drużynowym. Zajął też drugie i trzecie miejsce podczas Mistrzostw Polski. Do tego udanego sezonu (jak na debiutanta) trzeba dopisać 45 miejsce w Pucharze Świata.
Następne lata wyglądały podobnie. Dobre wyniki w Pucharze Świata i medale Mistrzostw Polski. W lipcu 2008 roku Kamil upadł podczas treningu, co spowodowało złamanie obojczyka. Został on zadrutowany i skręcony na śruby. Powrócił na skocznie dopiero zimą. W 2010 roku Stoch został powołany przez ówczesnego trenera Łukasza Kruczka do kadry, twierdząc, że jest on jednym z najlepiej dysponowanych (obok Stefana Huli) skoczków. Odwdzięczył się trenerowi za zaufanie odnosząc pierwsze zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata w Zakopanem – na swojej rodzimej skoczni, w śnieżycy, w konkursie, w którym upadku i kontuzji doznał jego idol Adam Małysz. Symbolika tej sytuacji jest niesamowita. Upadek Mistrza i narodziny nowego? Adam skakał do końca tego sezonu zdobywając medale Mistrzostw Świata seniorów. Kamil wygrał jeszcze dwa konkursy Pucharu Świata. Wystąpił też w pożegnalnym benefisie Adama w Zakopanem.
Nastała pustka po „Orle z Wisły” ale cytując fragment komentarza Włodzimierza Szaranowicza z TVP „sport nie lubi pustki” w tą lukę wskoczył Kamil. Na pierwsze sukcesy międzynarodowe trzeba było czekać do sezonu 2012/2013. Podczas Mistrzostw Świata w Val di Fiemme (Włochy) zdobył złoto w konkursie na skoczni dużej oraz brąz w drużynie. Po raz pierwszy w historii skoków narciarskich Polska drużyna zdobyła medal Mistrzostw Świata.
W drużynie oprócz Kamila byli: Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Maciej Kot. Cały sezon skoczek z Zębu przypieczętował trzecim miejscem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Następny sezon przyniósł coś, na co my Polacy czekaliśmy od 1972 roku. Złoto Olimpijskie w Soczi (Rosja) i to podwójne. Sukces ten pokazał, że rośnie nam skoczek dużego kalibru. Na dodatek Kamil wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata (tzw. Kryształową Kulę), a na koniec roku został uznany Sportowcem Roku przez czytelników Przeglądu Sportowego.
Sezon 2014/2015 był sezonem słabszym. Ale nie ma co narzekać. Po Olimpiadzie i sukcesach każdemu należy się odpoczynek. Na Mistrzostwach Świata w Falun (Szwecja) Stoch nie zdobył medalu indywidualnie, ale powtórzył trzecie miejsce z Val di Fiemme drużynowo. Tym razem w drużynie z nim startowali: Jan Ziobro, Klemens Murańka i Piotr Żyła. Następny sezon to posucha i recesja kariery Mistrza z Zębu. Kadrę opuścił Łukasz Kruczek. Zatrudniony został Stefan Horngaher. Austriacki trener wskrzesił ponownie skoczków do walki. W pierwszym sezonie pracy (2016/2017) pokazał na co go stać. Kamil Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni, drugi był Piotr Żyła, a czwarty Maciej Kot. Trzeba tu podkreślić, że tak naprawdę paru centymetrów brakowało, żeby podium turnieju było wyłącznie polskie. To pokazało wszystkim narodom, że z Polakami trzeba będzie się teraz liczyć. Sukces rozbudził nadzieje przed nadchodzącymi Mistrzostwami Świata w Lahti (Finlandia). Konkursy indywidualne nie przyniosły gradu medali. Kamil nie zmieścił się na podium w żadnym, ale cała nasza czwórka skoczków plasowała się w górnej części tabeli obu konkursów. Na dużej skoczni brąz zdobył Piotr Żyła. Mistrzostwa przyniosły jednak wielki sukces naszej drużyny. Skład, który zdobył brąz w Val di Fiemme zdeklasował rywali i zdobył pierwsze w historii drużynowe złoto w skokach narciarskich. Następnie skoczkowie przenieśli się na wyczerpujący konkurs Raw Air, w którym Kamil w rywalizacji z Niemcem Wellingerem i Austriakiem Kraftem zajął drugie miejsce. Kraft pokonał również Stocha w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale w zawodach na Letalnicy w Planicy (Słowenia) skoczek z Zębu pobił rekord Polski w długości lotu (251,5 m). Za te osiągnięcia Kamil po raz drugi został wybrany Sportowcem Roku Przeglądu Sportowego.
Kolejny sezon (2017/2018) i kolejne sukcesy. Najpierw Kamil Stoch wygrał drugi raz z rzędu Turniej Czterech Skoczni. Nie dał rywalom szans wygrywając wszystkie konkursy turnieju. Wcześniej dokonał tego wyczynu tylko Sven Hannawald. Niemiec wygrał cztery konkursy TCS w 2002 roku. Następnie Kamil został wicemistrzem świata w Lotach indywidualnie, a wraz z Maciejem Kotem, Stefanem Hulą i Dawidem Kubackim zajął trzecie miejsce w drużynie zdobywając brązowy medal. To te sukcesy rozbudziły nadzieje przed Igrzyskami Olimpijskimi w PyongChang. Konkurs olimpijski na skoczni normalnej rozczarował. Stoch był czwarty, zaraz za nim uplasował się Stefan Hula. Dlaczego rozczarowanie? Dlatego, że po pierwszej serii Hula był pierwszy, a Stoch drugi. To, co nie udało się na skoczni normalnej, udało się na dużej. Skoczek z Zębu obronił tytuł i tym samym zdobył swój trzeci złoty medal olimpijski. Dwa dni później, drużyna w tym samym składnie co na Mistrzostwach Świata w Lotach, zdobyła pierwszy w historii medal w konkursie drużynowym. Co prawda brąz, ale jest to sukces i należy tu podkreślić, że otarliśmy się szansą o srebro.
Podsumowując dotychczasowe osiągnięcia Kamila Stocha nie zamierzam porównywać go do Adama Małysza. Takich dwóch wyjątkowych Mistrzów sportu po prostu nie wypada porównywać. Obaj sprawiają, że już od prawie dwudziestu lat w naszą Polską bezśnieżną zimę, co tydzień siadamy przed telewizorami i skaczemy, dmuchamy w ekrany, trzymamy kciuki, cieszymy się i wzruszamy – a to naprawdę dużo. Jest to zjawisko socjologiczne, fenomen dwóch ludzi, którzy łączą 38 milionów Polaków na dwie godziny co tydzień. Myślę, że trzeba sobie zadać pytanie. Kto następny? Kamil (nie wypominając wieku) zbliża się do końca kariery. Moim zdanie to kwestia jeszcze paru lat, ale trzeba już patrzeć kto go zastąpi jako gwiazdę naszej drużyny. Tak – gwiazdę drużyny. Kamil ma coś, czego nie miał Adam. Wsparcie kolegów z kadry, którzy rywalizują z nim na tym samym wysokim poziomie podnosząc poziom skoków w Polsce. Czy następcą będzie ktoś z czwórki Żyła, Kubacki, Hula, Kot? Może ktoś z zaplecza – Wolny, Ziobro, Murańka, Byrt? Być może obecnie nie znamy jeszcze tego nazwiska. Czekamy, bo sport nie lubi pustki i tą pustkę ktoś na pewno wypełni, tak jak Adama zastąpił godnie Kamil.
Kończąc artykuł pragnę zwrócić się do bohatera opowieści. Kamilu, skacz najdłużej jak tylko będzie Ci to przynosiło przyjemność. Jesteś człowiekiem spełnionym i to Ty zdecydujesz, kiedy odstawisz narty i zajmiesz się życiem rodzinnym u boku tak mocno wspierającej Cię żony, co podkreślasz przy każdym wywiadzie. Dziękujemy i gratulujemywspaniałej kariery, walki i uporu!