Kilka dni temu, a dokładnie 14 stycznia minęła kolejna, 24. już rocznica jednej z największych tragedii na Morzu Bałtyckim. W 1993 roku w styczniową noc, podczas przerażającego sztormu zatonął prom MF Jan Heweliusz. W tej morskiej katastrofie zginęło 55 osób, ocalało zaledwie 9.
MF Jan Heweliusz był promem samochodowo- kolejowym. Dwadzieścia cztery lata temu wyruszył w rejs ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji. Warunki pogodowe były fatalne. Sztorm dosłownie szalał na morzu, a w kulminacyjnych momentach prędkość wiatru dochodziła nawet do 180 km/ h. Tragedia wisiała w powietrzu i jak niektórzy z załogi promu przeczuwali dosięgnęła ich jednostkę. Kwestią czasu było tylko, że przy szalejących 6-metrowych falach prom się przewróci. Po godzinie 4.00 tak się właśnie stało. Najpierw Jan Heweliusz się przewrócił na jedną z burt, a po kilku godzinach zniknął w odmętach szalejącego Bałtyku.
W tej strasznej katastrofie zginęło 55 osób, w tym 20 marynarzy i 35 kierowców samochodów ciężarowych. Najtragiczniejsze w tym wszystkim jest chyba jednak to, że tę katastrofę przeżyła większość osób, które znajdowały się na pokładzie promu. Zginęli jednak z wychłodzenia, inni utonęli, bo nie obyło się niestety bez błędów ze strony ratowników z niemieckiego statku i śmigłowca, który próbował ratować pasażerów promu. W rezultacie uratowano zaledwie 9 marynarzy. Nie odnaleziono ok. 10 ciał (w zależności od źródła).
MF Jan Heweliusz feralnej nocy przewozi przewoził 28 tirów i 10 wagonów kolejowych. Pasażerami spośród 35 ofiar byli w większości kierowcy tirów: z Polski, Węgier, Czech, Jugosławii, Szwecji i Norwegii.
Wrak osiadł na głębokości 27 m i jest często odwiedzany przez nurków.
Prom „Jan Heweliusz” jest pierwszym polskim promem, który zatonął w katastrofie i jedyną jednostką morską w powojennej historii polskiej żeglugi, na której zginęli wszyscy pasażerowie.
Osoby ocalałe w tej katastrofie do tej pory przeżywają traumę tamtych strasznych wydarzeń. Do nich należy Edward Kurpiel, który na promie Jan Heweliusz był ochmistrzem. Swoimi przerażającymi wspomnieniami podzielił się w reportażu Katarzyny Wolnik-Sayny z Radia Szczecin, pod tytułem:”Wyjść dwie godziny później”.
Reportaż do posłuchania tutaj:
http://radioszczecin.pl/5,1709,reportaz-wyjsc-dwie-godziny-pozniej-posluchaj&sp=1
(oprac. JH)